Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Efekt "Jacka Stronga"
Poniedziałek, 10 marca 2014 (12:40)Tak jak przypuszczałem, opowiadający o bohaterskich działaniach pułkownika Ryszarda Kuklińskiego film Władysława Pasikowskiego pt. „Jack Strong” dokonał znaczących zmian w ocenie „pierwszego polskiego oficera w NATO” przez Polaków, którzy przestają postrzegać go jako zdrajcę. W niespełna miesiąc obejrzało go 1,034 miliona widzów.
Najwięcej rodaków (37 procent) nie ma jednak jeszcze wyrobionego zdania i twierdzi, że nie można jednoznacznie stwierdzić, czy Kukliński był bohaterem czy zdrajcą - tak wynika z sondażu IBRiS Homo Homini przeprowadzonego dla „Rzeczypospolitej”. Niewiele mniej (33 proc.) ankietowanych ocenia go jako bohatera, a zdrajcę widzi w nim tylko 9 proc. 13 proc. ankietowanych nie zna tej postaci (miesiąc temu było ich 30 proc.).
„Jeszcze większa różnica między antagonistycznymi postawami występuje, gdy odrzuci się tych, którzy nie znają postaci Kuklińskiego. Wtedy 37 proc. uważa go za bohatera, a tylko 9 proc. za zdrajcę. Określić się jednoznacznie nie potrafi 42 proc. badanych” - czytamy w „Rzeczypospolitej”.
Sondaż przeprowadzono telefonicznie w dniach 7-8 marca na 1100-osobowej grupie Polaków. Błąd oszacowania wynosi 3 proc.
„Jack Strong” nie dotarł jeszcze jednak do wielu mniejszych miast, a kiedy to się stanie można prognozować dalszy zdecydowany wzrost pozytywnych opinii o Kuklińskim, zwłaszcza wśród ludzi młodych.
Zainteresowanie filmem przyciąga też mnóstwo zwiedzających do Izby Pamięci Pułkownika Kuklińskiego w Warszawie założonej przez śp. Józefa Szaniawskiego, a obecnie prowadzonej przez jego syna Filipa Frąckowiaka.
„- Izba otwiera się specjalnie nawet poza godzinami funkcjonowania, na życzenie wycieczek, które przyjeżdżają do kina i chcą pogłębić swoją wiedzę po seansie lub się do niego przygotować” - powiedział Frąckowiak w rozmowie z dziennikarzem „Rz”.
Jego zdaniem właśnie brak wiedzy jest przyczyną tego, że sporo rodaków nadal nie jest w stanie jednoznacznie ocenić czynu Kuklińskiego. Przypomniał, że zmiany w programie nauczania historii prowadzą do ograniczenia liczby godzin poświęconych na czasy po II wojnie światowej.
„- Jeżeli się nie uczy ludzi historii, to oni potem nie wiedzą, jak się na takie tematy wypowiedzieć. Takich dylematów nie ma młodzież ze szkół, które zapraszają mnie na spotkania. Jeśli dostają informacje o tym, w jakim otoczeniu działał Kukliński, to wszystko jest dla nich zrozumiałe” - dodał.