Blogi

Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Córka płk. Pileckiego o miejscach na pomnik i pochówek Ojca
Poniedziałek, 30 września 2013 (09:14)Bardzo ciekawego wywiadu, który przemknął jednak zupełnie bez medialnego echa, udzieliła „Gościowi Niedzielnemu”, córka pułkownika Witolda Pileckiego. Warto przytoczyć kilka jej najważniejszych wypowiedzi.
Już na samym wstępie pani Zofia Pilecka-Obtułowicz wyraziła ubolewanie, że „kawaleria nie ma wyższego stopnia niż rotmistrz”. Nawiązała w ten sposób do niedawnego awansowania jej ojca do stopnia pułkownika przez ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka.
„- Niech sobie będzie dla kogoś pułkownikiem, jeśli ktoś uznał, że tak trzeba było postąpić. Ale nie dla mnie. Zresztą nie wiedziałam, że jest wniosek o awans. Dowiedziałam się z mediów, po fakcie” - powiedziała przeprowadzającemu wywiad Mariuszowi Majewskiemu.
Zapytana o to, czy popiera pomysł, aby pomnik ojca zastąpił na warszawskiej Pradze monument Braterstwa Broni (popularnie zwany „Czterema Śpiącymi”), odpowiedziała:
„- Uważam, że zanim rozpoczęła się publiczna dyskusja na ten temat, ktoś z władz powinien był spytać o opinię rodzinę. <Gość Niedzielny> jest pierwszy, który mnie o to pyta. O wszystkim dowiaduję się z mediów. Nigdy nie pozwolę, aby mój ojciec był kartą przetargową w jakichś sporach albo był traktowany jako „kij wsadzany w mrowisko>. Nie pozwolę, aby pomnik ojca stanął na miejscu Czterech Śpiących. W ogóle nie ma o tym mowy. Praga nie jest dla naszej rodziny jakimś szczególnym miejscem.(…) Tym bardziej, ze w okresie międzywojennym w tym miejscu miał stanąć pomnik bohatera wojny z bolszewikami, ks. Ignacego Skorupki. Nawet był już gotowy kamień. Wiadomo, co się stało - wybuchła wojna. W 1945 r. nieoczekiwanie materiał na pomnik ks. Skorupki wykorzystano na monument Czterech Śpiących. Nie stanął tam bohaterski kapłan i dopóki żyję, nie stanie tam też mój ojciec. Jeśli chodzi o miejsce w pobliżu więzienia przy ul. Rakowieckiej, nie widzę tam technicznej możliwości postawienia pomnika.”
Pani Pilecka-Obtułowicz liczy, że Rada Miasta Warszawy znajdzie odpowiednie miejsce. Pieniądze nie są problemem, bo zebrała jej już londyńska Polonia. Idealna lokalizacja to - według niej - Żoliborz, skąd jej ojciec dał się dobrowolnie zabrać do Auschwitz, ewentualnie skwer na Ursynowie.
Córka nie ma też najmniejszej wątpliwości co do miejsca pochówku szczątków ojca, kiedy tylko zostaną one odnalezione i zidentyfikowane na powązkowskiej „Łączce”.
„- Jego miejsce jest obok mojej mamy, której grób znajduje się na Powązkach w Panteonie Polski Podziemnej. Nie chcę, aby znów byli rozdzieleni. I tak długa historyczna zawierucha sprawiła, że znaleźli się w różnych miejscach. Chciałabym wreszcie zakończyć tę rozłąkę” - powiedziała Majewskiemu, kategorycznie przecinając niewczesne spekulacje na ten temat (proponowano m.in. wawelskie krypty i aleję zasłużonych na Powązkach).
Najbardziej zależy jej na utrwalaniu pamięci o rtm. (płk.) Pileckim jako osobie, która stała się jednym z symbolów tragicznego polskiego losu w XX wieku. Dlatego z radością przyjmuje kolejne inicjatywy nadawania imienia jego ojca szkołom. Wkrótce będzie ich już 25.
„- Widzę, że młodzi mają ideały, chcą robić dobre rzeczy. Ojciec miał jasne przekonania, kierował się konkretnymi wartościami, które realizował w swoim życiu. Może to pociąga młodych.(…) Jego misją było odbudowanie ducha narodu polskiego. To z tego powodu był tak niewygodny dla Sowietów. Straszliwy wróg przerwał jego misję. Dzisiaj zwłaszcza młodzi ludzie musza ją kontynuować” - zakończyła swoją wypowiedź pani Zofia Pilecka-Optułowicz.
Warto przeczytać cały ten wywiad w bieżącym, dostępnym w kioskach, wyłożonym w wielu kościołach oraz w punktach sprzedaży parafialnej (z datą 29 września) numerze „Gościa Niedzielnego” (nb. najlepiej sprzedającego się obecnie tygodnika w Polsce, co jest skrzętnie przemilczane przez medialny mainstream).