Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Sztandarowi cześć!
Piątek, 29 listopada 2013 (07:55)Często towarzyszę patriotycznym pochodom przez Kraków, na czele których maszeruje orkiestra, a za nią kompania honorowa Wojska Polskiego ze sztandarem. Na trasie jest zawsze mnóstwo ludzi, zwłaszcza w pogodne dni Święta Konstytucji 3 Maja, wigilii wymarszu z Oleandrów Pierwszej Kompanii Kadrowej Strzelców Józefa Piłsudskiego, czyli 5 sierpnia oraz w rocznice napadu Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę 1 i 17 września. Kawiarniane i restauracyjne ogródki tętnią życiem, a na Drodze Królewskiej z Wawelu do Grobu Nieznanego Żołnierza na placu Jana Matejki znajdują się tysiące krakowian i turystów.
Kiedy usłyszą oni dźwięki wojskowych melodii, niemal wszyscy skupiają uwagę na barwnym pochodzie, w ruch idą natychmiast aparaty fotograficzne i kamery, nieraz słychać także pojedyncze brawa. Ale nie zdarza się, niestety, aby ktokolwiek z siedzących wstał (chyba, że po to, aby zrobić zdjęcie lub nakręcić kawałek filmu) w momencie, gdy na przeciw niego przechodzi poczet sztandarowy.
Ani młodzież, ani ludzie w średnim wieku, ani też osoby o siwych głowach nie uznają za stosowne przybrać na 5 sekund postawę zasadniczą, czy choćby wyjąć ręce z kieszeni i pokłonić głowę (zdjąć z niej nakrycie w przypadku mężczyzn) przed symbolem niepodległej Rzeczypospolitej. Chlubnymi wyjątkami są tylko harcerze i kombatanci oraz - co oczywiste - żołnierze, policjanci, strażnicy miejscy.
Jest to jeden z wielu, ale dla mnie - wychowanego w szacunku dla narodowych imponderabiliów - wyjątkowo smutny przejaw społecznej demoralizacji i całkowitego lekceważenia widomego znaku chwały swojej Ojczyzny. Za to zachowanie, którego nie waham się określić skandalicznym, w równej mierze odpowiadają rodzice i dziadkowie, jak nauczyciele. Bo to przecież właśnie w domu i w szkole powinno się uczyć tak małe dzieci, jak dorastającą młodzież zasad postępowania podczas odgrywania hymnu państwowego, wciągania flagi na maszt, pojawienia się w polu widzenia wojskowych i kombatanckich sztandarów.
Ilekroć maszeruję przez tak umiejący przecież cenić i kultywować tradycje patriotyczne Kraków, tylekroć ogarnia mnie wielki smutek, kiedy widzę kompletny brak poszanowania dla sztandaru, bo jest to zarazem brak szacunku dla majestatu Rzeczypospolitej. I zastanawiam się wówczas, co warte jest społeczeństwo, które nie rozumie potrzeby wykonania małego, ale jakże ważnego gestu, znamionującego że jest ono czymś więcej niż przypadkową zbieraniną zapatrzonych wyłącznie w siebie egoistów.
Dlatego też kończę mój tekst serdecznym apelem do wszystkich jego Czytelników: oddawajmy cześć sztandarom, fladze i innym symbolom Polski, nie wstydźmy się tych zachowań, zachęcajmy do nich słowem i własnym przykładem naszą młodzież!