Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Kłopoty posła Kłopotka
Wtorek, 12 listopada 2013 (08:10)W Polskim Stronnictwie Ludowym narasta zniecierpliwienie niesubordynacją posła Eugeniusza Kłopotka.
Dopóki wygłaszał on kontrowersyjne i niezgodne z linią programową swojej partii teksty, dopóty puszczano mu to płazem, tłumacząc takie wyskoki jego czupurnym charakterem. Pobłażliwość skończyła się jednak, kiedy postanowił on zademonstrować swoją bezkompromisowość, głosując przeciw ustaleniom kierownictwa klubu parlamentarnego PSL w sprawie referendum edukacyjnego, w którym koalicja liczyła na każdego posła.
Kłopotek zrobił tak, jak zapowiedział, dołączył do niego kolega partyjny Andrzej Dąbrowski. Wniosek o referendum odrzucono niewielką większością głosów, a obaj łamiący zarządzoną dyscyplinę parlamentarzyści zostali ukarani naganą.
To jednak nie koniec rozliczania krnąbrnych posłów w Stronnictwie. Były prezes PSL, a obecny eurodeputowany z ramienia tej partii Jarosław Kalinowski zapowiedział, że złoży wniosek, aby nazwiska obydwu nieposłusznych polityków nie trafiły już więcej na listy wyborcze.
Byłaby to znacznie bardziej dotkliwa kara aniżeli nagana, czy grzywna. Oznaczałaby bowiem także wypadnięcie z obiegu medialnego, co szczególnie odczułby znany z „parcia na szkło” i chętnie zapraszany przed mikrofon oraz kamerę Kłopotek. Jego niekonwencjonalne wypowiedzi i częste bonmoty przyniosły mu ogromną popularność, o którą są pewnie zazdrośni mniej wymowni politycy PSL.
Powróciła też kwestia ewentualnej zmiany barw partyjnych. Ponieważ poglądy Kłopotka zbliżają go coraz bardziej do opozycji, coraz częściej stawiane jest pytanie, czy nie powinien on przenieść się do Prawa i Sprawiedliwości, którego kierownictwo nie zaprzecza, że mogłoby go przygarnąć i dać mu całkiem dobre miejsce na liście wyborczej do Sejmu.
Eugeniusz Kłopotek ma więc o czym myśleć, ale w takiej samej mało komfortowej sytuacji jest także obecny prezes Stronnictwa Janusz Piechociński. Z jednej strony trudno jest tolerować szkodzące partii wyskoki jej popularnego członka, z drugiej niełatwo byłoby go zastąpić.