Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
"Listy gończe" w krakowskich sklepach
Piątek, 9 września 2016 (01:14)Czy właściciele sklepów mogą wywieszać w ich witrynach lub na drzwiach fotografie z monitoringu, na których widać domniemanych złodziei oraz napis: „Prosimy tę osobę o zapłacenie za wyniesiony towar”?
Takie „listy gończe” pojawiły w kilku krakowskich placówkach handlowych. Policja ostrzega jednak, że może to zostać potraktowane jako naruszenie dóbr osobistych.
Kupcy przekonują, że metoda już zadziałała, ponieważ kradzieży jest mniej, a zdarzają się także przypadki oddania zrabowanego towaru.
Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji komisarz Grzegorz Gubała wyjaśnił Radiu Kraków, że wizerunek podejrzanego publikować może wyłącznie sąd, w innym przypadku może bowiem dojść do naruszenia zasady domniemania niewinności.
- Jeżeli ukaże się czyjś wizerunek na witrynie sklepowej, to ta osoba może założyć właścicielowi sklepu sprawę o naruszenie dóbr osobistych. W tej sprawie najlepiej nagranie z monitoringu wysłać do policji, a nie wywieszać na drzwiach - powiedział na antenie.
Właściciele sklepów bronią się twierdząc, że gdyby policji częściej udawało się złapać złodziei, nie byłoby potrzeby uciekania się do tak kontrowersyjnej metody.
- Zazwyczaj policja po otrzymaniu takiego nagrania umarza sprawę. My staramy się walczyć z tym we własnym zakresie, pokazujemy innym, że widzimy, co robią - tłumaczył w rozmowie z RK jeden z nich.
Adwokat Wojciech Bergier jest zdania że brak skuteczności policji nie jest powodem, żeby „bawić się w dziki zachód” i wymierzać sprawiedliwość na własną rękę.
- Wyobraźmy sobie sytuację, że osoba dotknięta chorobą psychiczną zabiera batonik ze sklepu. A potem widzi swoje zdjęcie na witrynie. To może nawet zagrażać jej życiu lub zdrowiu - powiedział na antenie krakowskiej rozgłośni.
Kupcy zapewniają, że wywieszenie „listy gończego” to ostateczność, którą stosują wobec osób notorycznie okradających ich sklepy. I zapowiadają, że będą to robili nadal.
„Za naruszenie dóbr osobistych grozi kara grzywny, ograniczenia wolności bądź pozbawienia wolności. Sąd może też nakazać zapłatę zadośćuczynienia, usunięcie listu gończego i umieszczenie przeprosin. W tej sprawie pozew do sądu musi wnieść poszkodowany. Kary za kradzież zależą od wartości zabranego przedmiotu: może grozić mandat, ograniczenie wolności bądź pozbawienie wolności do 5 lat” - czytamy na stronie internetowej Radia Kraków.