Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Komunistyczni generałowie hołubieni przez III Rzeczpospolitą
Wtorek, 6 stycznia 2015 (12:08)Ludzie, którzy przeżyli wiele lat w tej samej organizacji (instytucji, stowarzyszeniu, wspólnocie) mają prawo spotykać się nadal, wspominać przeszłość, a także organizować się w różnych związkach, klubach, itp.
Nie dziwi mnie więc, że byli generałowie Wojska Polskiego (powszechnie zwanego ludowym) z okresu PRL założyli sobie klub i dobrze się w nim czują. Podobnie patrzyłbym na podobne stowarzyszenie generałów Wehrmachtu, Armii Czerwonej, SS, czy NKWD. Jeżeli nie ciążą na nich wyroki sadowe i nie mają odebranych praw publicznych niech się spotykają we własnym gronie, skoro odczuwają taką potrzebę.
Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy takie organizacje zaczyna popierać państwo, które swoje fundamenty buduje na zupełnie innych wartościach. O ile w Rosji ciągłość historyczno-ideologiczna armii i służb specjalnych jest zachowana, o tyle trudno sobie wyobrazić, żeby w Niemczech minister obrony narodowej podpisywał porozumienie ze stowarzyszeniem grupującym generałów z epoki III Rzeszy.
Niestety, w Polsce tak się właśnie dzieje, ponieważ gromadzący generalicję LWP Klub Generałów podpisał we wrześniu 2013 roku porozumienie z Ministerstwem Obrony Narodowej, przeciw czemu od razu za protestowały opozycja oraz środowiska patriotyczne.
W skład tego stowarzyszenia wchodzą - jak ustaliła „Rzeczpospolita” - m.in. szef wywiadu wojskowego Roman Misztal, który w stanie wojennym zwalczał demokratyczną opozycję, ówczesny wiceminister obrony narodowej Zbigniew Nowak, były naczelny prokurator wojskowy Józef Szewczyk, były szef wojskowej bezpieki Teodor Kufel, były członek Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego Józef Baryła, były sekretarz WRON i były szef kadr MON Zygmunt Zieliński oraz nadzorujący w latach 70. ubiegłego wieku Wojska Obrony Wewnętrznej Zbigniew Zieleniewski.
„O tym, że wśród członków organizacji są osoby mogące budzić kontrowersje, mówi nawet prezes klubu gen. Roman Harmoza. - Klub nie jest jednorodny, a wśród nas są różne postaci - tłumaczy. - Jednak przede wszystkim są to osoby kompetentne w dziedzinie wojskowości, z czego może skorzystać państwo, szczególnie w dzisiejszych niespokojnych czasach” - czytamy w „Rz”.
Z tym gronem peerelowskiej generalicji spotkał się na tradycyjnym „opłatku” dowódca generalny rodzajów Sił Zbrojnych RP gen. Lech Majewski.
Zastanawiam się, jakie mogą być przydatne dzisiaj dla Wojska Polskiego doświadczenia wykształconych przecież w zupełnie innych czasach generałów. I jak czuje się minister Tomasz Siemoniak, ściskając dłoń gen. Józefa Szewczyka, który nadzorował prokuraturę wojskową wówczas, gdy na karę śmierci skazywano pułkownika Ryszarda Kuklińskiego.
Gazeta przypomniała, że w lipcu 2014 roku Klub Generałów zorganizował seminarium dotyczące zagrożeń na Ukrainie, w którym uczestniczyli przedstawiciele MON.
Dlaczego porozumienie nie zostało zerwane mimo licznych protestów?
„- Biogramy niektórych członków nie zmieniają niczego w ocenie funkcjonowania klubu. Jego członkami jest także wielu byłych ważnych dowódców, zajmujących najwyższe stanowiska w Siłach Zbrojnych. Spotkania z osobami, które lata swojego życia poświęciły służbie ojczyźnie, nie są niczym niestosownym” - przekonywał w rozmowie z „Rz” rzecznik prasowy MON płk Jacek Sońta przypominając, że resort współpracuje z ponad 80 partnerami społecznymi, w tym m.in. z Federacją Rodzin Katyńskich i ze Związkiem Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego.
Zdaniem posła Patryka Jakiego z Solidarnej Polski nie jest to żadne usprawiedliwienie.
„- Nie możemy budować estymy osób, które odpowiadają za najbardziej haniebnie karty historii Polski” - powiedział „Rzeczypospolitej”.
Jestem identycznego zdania. Klub Generałów w takim składzie osobowym nie powinien być partnerem żadnego organu władzy państwowej, ponieważ zamazuje się w ten sposób i tak już niejasne granice między PRL a III RP, robiąc mętlik w głowach Polaków.
Co ciekawe, minister Siemoniak zdecydował we wrześniu, że wojskowi, którzy generalskie szlify i ordery zdobywali w PRL nie będą już chowani w podlegających MON kwaterom na Wojskowych Powązkach, a wkrótce potem odwołał dowódców garnizonu i pułku w Koszalinie, którzy zdecydowali o przyznaniu honorowej asysty podczas pogrzebu stalinowskiego prokuratora płk. Wacława Krzyżanowskiego (oskarżał m.in. Danutę Siedzikównę-„Inkę”, skutecznie żądając dla niej kary śmierci), nie widzi natomiast nic niestosownego w utrzymywaniu służbowego kontaktu z generałami mającymi niejedno na skażonym komunistyczną mentalnością sumieniu.
W takich sytuacjach na myśl przychodzi mi fragment „Prologu” Zbigniewa Herberta:
Rów w którym płynie mętna rzeka
nazywam Wisłą. Ciężko wyznać:
na taką miłość nas skazali,
taką przebodli nas ojczyzną.
...