Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Wakacyjna czarna lista Onetu
Piątek, 14 lipca 2017 (01:13)W okresie letniego sezonu urlopowego media polecają miejsca szczególnie warte odwiedzenia, podkreślając głównie ich zalety. Onet postanowił pójść pod prąd tych oczekiwań, przedstawiając 10 miejsc w Polsce, których należy unikać w wakacje, chociaż są one bardzo atrakcyjne.
Na szczycie czarnej listy portalu znalazł się najsłynniejszy wysokogórski staw, czyli Morskie Oko. W lipcu i w sierpniu odwiedzają je takie tłumy, że lepiej darować sobie wycieczkę w to miejsce, odkładając ją na wczesną jesień (ona jest w Tatrach najpiękniejszą porą roku) lub na późną wiosnę. Inaczej utkniemy w korku na asfaltowej drodze z Palenicy Białczańskiej, a kiedy już dotrzemy do celu, nie zaznamy chwili samotności, kontemplując ten cud natury.
Drugie miejsce przypadło szerokiej, piaszczystej plaży w Łebie, ponieważ pobyt na niej w słoneczny dzień przypomina - jak napisał Onet - „raczej spacer po zatłoczonym targowisku, tyle tylko że pełnym półnagich ciał”, a „jeżeli nie przyszło się z samego rana, to raczej ciężko będzie znaleźć wygodne miejsce.”
Ostatni stopień podium zajął Rynek Główny w Krakowie, przez który przewalają się od rana do późnej nocy dziesiątki tysięcy turystów. Znalezienie wolnego stolika w jednym z licznych ogródków restauracyjnych lub kawiarnianych należy pozostawić w sferze marzeń, ale może to i lepiej, bo ceny zbijaja z nóg. Warto więc przyjechać do podwawelskiego grodu między październikiem a marcem, bo dawna stolica Polski jest zawsze nieodmiennie piękna.
Pierwsze niemedalowe miejsce zajął w tym rankingu Szczeliniec Wielki - najwyższy szczyt Gór Stołowych, w którego okolicach - jak to określił portal - „ściany skalne i tajemniczy labirynt piaskowcowych szczelin i wychodni decyduje o niezwyczajnym uroku tego miejsca”. W sezonie letnim trzeba jednak stanąć w długiej kolejce turystów, a w najbardziej ciasnych miejscach rezerwatu tworzą się zatory i wybuchają kłótnie.
Piąta lokata przypadła jaskini Raj w Górach Świętokrzyskich, ponieważ w lecie panuje w niej specyficzny mikroklimat, który warunkuje powstawanie szaty naciekowej. Onet przestrzega, że „udostępnienie jaskini do zwiedzenia powoduje jego zaburzenia - oświetlenie i wydychane powietrze podnoszą temperaturę, co może zagrozić kruchej stabilności mikroklimatu - ruch turystyczny jest więc ograniczany i kontrolowany”.
Kolejny punkt czarnej listy to Międzyzdroje, w których - w ocenie portalu - „w czasie wakacji, kiedy zjeżdża się tu dziki tłum czasami trudno wytrzymać; w centrum miasta ciężko jest zaparkować, na plaży trudno znaleźć wolne miejsce a miejscowo infrastruktura dosłownie pęka w szwach”. Lepiej wybrać się tam w czerwcu, oczywiście pod warunkiem, że pogoda nie będzie odstręczać od plażowania. Zawsze można jednak odwiedzić pobliskie Świnoujście bądź Międzywodzie, a Onet rekomenduje też Woliński Park Narodowy (rezerwat żubrów, punkt widokowy na górze Gosań) oraz wioskę wikingów na wyspie Wolin.
Na siódmej pozycji zameldował się Kazimierz Dolny - jedna z pereł polskiego renesansu otoczona lessowymi wąwozami, z pięknym widokiem na Wisłę. W czasie wakacji (a zwłaszcza w weekendy) wypełniają go jednak tłumy turystów, są więc kłopoty z zaparkowaniem samochodu, a uroczy rynek pęka w szwach. Również do Kazimierza lepiej przyjechać poza sezonem, aby poczuć atmosferę tego miasteczka i spokojnie zapoznać się z jego zabytkami.
Trochę mnie dziwi, że dopiero na ósmym miejscu znalazł się Kasprowy Wierch. „Święta góra polskiego narciarstwa” przeżywa oblężenie także w lecie, kiedy w słoneczne dni trzeba odstać kilka godzin do kolejki linowej wyruszającej z Kuźnic. Wywozi ona mniej osób niż w zimie, ale mimo to na Kasprowym można poczuć się jak na Krupówkach, jeżeli chodzi o liczbę osób. Nic dziwnego, że prawdziwi miłośnicy gór wybierają latem wycieczki w inne rejony Tatr.
Przedostatnią lokatę zajęło molo w Sopocie, które - obok Grand Hotelu i bulwaru Monte Cassino (tzw. „Monciaka”) symbolizuje to miasto. Nic dziwnego, że spacer po nim trudno zaliczyć do przyjemności, a trzeba jeszcze zapłacić za wstęp 4-8 złotych.
Wakacyjną czarną listę Onetu zamyka bieszczadzka Solina rozsławiona głównie przez jedną z największych w Europie środkowej zaporę wodną na Sanie. Portal przestrzega, że spacer koroną zapory w lecie przypomina „raczej marsz miejską ulicą, urozmaicony przez nadjeżdżające znienacka rowerowe ryksze, wożące tych, którym nie chce się spacerować”. Lepiej więc odwiedzić nieodległy Polańczyk, bądź „pojechać do Wetliny lub Ustrzyk Górnych i wspiąć się na połoninę, by odetchnąć górskim powietrzem i poczuć prawdziwą wolność”.