Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Nie obrona, ale zdrada polskiej racji stanu
Poniedziałek, 17 lutego 2014 (03:32)Jeśli trzeba wystąpić w obronie rosyjskiej racji stanu i napluć w twarz Polakom, zawsze można liczyć na posła Sojuszu Lewicy Demokratycznej profesora Tadeusza Iwińskiego.
Jego najnowszy wybryk w tej materii to interpelacja do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w sprawie usuwania pomników żołnierzy sowieckich w różnych miejscowościach naszego kraju, w tym w Pieniężnie.
Jak już tutaj kilkakrotnie pisałem, tamtejsza Rada Miasta podjęła uchwałę wyrażającą wolę rozebrania pomnika generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego, powszechnie zwanego „katem Armii Krajowej”. Ta decyzja wywołała ostrą reakcję władz sąsiadującego z województwem warmińsko-mazurskim obwodu kaliningradzkiego, którego przedstawiciele zjawili się w Pieniężnie i usiłowali przekonać jego władze, aby zostawiły monument, nad którym opiekę (także finansową) przejmą Rosjanie. Burmistrz i rada kategorycznie odrzuciły tę propozycję.
Towarzysze z Kaliningradu i z Moskwy dostali jednak wsparcie Iwińskiego, który napisał do Sikorskiego:
Szanowny Panie Ministrze! Na początku lutego br. Rada Miejska Pieniężna, w województwie warmińsko-mazurskim, po kilku latach wcześniejszych dyskusji na ten temat, podjęła - minimalną większością głosów - decyzję o demontażu pomnika radzieckiego generała Iwana Czerniachowskiego. Ten najmłodszy generał Armii Czerwonej zginął w 1945 r. w wieku 39 lat właśnie pod Pieniężnem, a jego imię nosi m.in. jedno z miast w obwodzie kaliningradzkim. Argumentowano zwłaszcza, iż Czerniachowski brał udział w rozbrajaniu oddziałów Armii Krajowej na Wileńszczyźnie. Ta decyzja wywołała oburzenie i spore reperkusje w Rosji, w tym w Dumie Państwowej, nie mówiąc o mediach.
To tylko najnowszy przykład nader kontrowersyjnych poczynań szeregu samorządów w naszym kraju, inspirowanych zwłaszcza przez działaczy Prawa i Sprawiedliwości. W wielu miejscowościach dyskusje w tej materii trwają, by wspomnieć jedynie o losach pomnika Braterstwa Broni na warszawskiej Pradze, obok Dworca Wileńskiego. Czasem przybierają one postać kuriozalną, jak choćby w Szczecinie, gdzie prezydent miasta (w związku z inicjatywą radnych PiS dążących do usunięcia dwóch pomników żołnierzy radzieckich) zobowiązał się, że do 30 marca 2014 r. przygotuje „ścieżkę legislacyjną” umożliwiającą tego typu operację.
Najnowsza historia, także naszego kontynentu, dowodzi, iż trzeba zachowywać się niezwykle rozważnie oraz odpowiedzialnie w odniesieniu do rozmaitych pomników przeszłości. I nie tylko dlatego, że na terytorium Polski w okresie walki z hitleryzmem zginęło ok. 600 tys. żołnierzy radzieckich. Również ze względu na stan stosunków z sąsiadami, zasadę wzajemności itd. To materia niezwykle poważna, ale warto przywołać jednak piękną i mądrą maksymę Stanisława Jerzego Leca: „Burząc pomniki, oszczędzajcie cokoły. Zawsze mogą się przydać”.
Biorąc to wszystko pod uwagę pytam Pana Ministra - co rząd zrobił i robi, aby często nieodpowiedzialne zachowania i decyzje władz samorządowych nie wpływały negatywnie na nasze relacje z sąsiadami, zwłaszcza z Federacją Rosyjską? Jak w tym kontekście przedstawia się realizacja umowy polsko-rosyjskiej z 1994 r. „o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji”, na mocy której obie strony zobowiązały się do sprawowania ochrony i opieki nad takimi miejscami? Przecież tego typu działania powinny być uzgadniane ze stroną rosyjską, a określoną w tym rolę powinna odgrywać Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Casus Pieniężna ma dodatkowy „smaczek”. Otóż od ponad półtora roku weszła w życie i w praktyce bardzo się sprawdza polsko-rosyjska umowa o małym ruchu granicznym, która obejmuje z jednej strony mieszkańców obwodu kaliningradzkiego, zaś z drugiej - dużą część mieszkańców Warmii i Mazur (w tym Olsztyna) oraz Pomorza (łącznie z Trójmiastem). Przynosi ona wymierne korzyści, także gospodarcze obywatelom obu państw. Dlatego np. samorządowcy z suwalszczyzny i rejonu ełckiego zabiegają o objęcie ich terenów wspomnianą umową. Czy rząd dostrzega związek obu tych procesów, szczególnie w sensie obiektywnej sprzeczności nieodpowiedzialnych poczynań pojedynczych samorządów z oczekiwaniami mieszkańców stref przygranicznych. Tymczasem polska racja stanu powinna być wartością najwyższą.
Ileż trzeba mieć w sobie podłości i nienawiści do własnej ojczyzny, aby powoływać się na polską rację stanu w obronie reliktów sowieckiego panowania nad naszym krajem w powojennym półwieczu? Prof. Tadeusz Iwiński nie po raz pierwszy i zapewne nie po raz ostatni dał dowód, że jest jednym z najcenniejszych ludzi Moskwy w Polsce.