Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Wyborcza sinusoida
Środa, 20 maja 2015 (08:10)Jest takie stare powiedzenie, że kto wchodzi na konklawe jako papież, ten wychodzi z niego nadal będąc kardynałem.
Pasuje ono jak ulał do przebiegu obecnej kampanii prezydenckiej w Polsce. Na jej początku Bronisław Komorowski czuł się niekwestionowanym zwycięzcą, ponieważ wszystkie sondaże pokazywały jego triumf w pierwszej turze. I nawet, kiedy ta przewaga malała, problemem wydawało się być jedynie to, czy potrzebna będzie dogrywka.
Po 10 maja faworytem stał się Andrzej Duda, a oddanie głosu na niego w drugiej turze zaczęło deklarować coraz więcej osób ze środowisk, które wcześniej trudno byłoby posądzać o cień sympatii dla kandydata Prawa i Sprawiedliwości (lewica, homoseksualiści, część ludowców). W sztabie urzędującego Prezydenta RP zaczęła dominować panika i nastroje katastroficzne, zwłaszcza że słupki poparcia spadały z dnia na dzień, podczas gdy jego rywal tryskał energią i nurzał się w triumfalizmie.
Wystarczyła jedna debata telewizyjna, aby Komorowski odzyskał wigor i pierwsze miejsce w sondażach, co wprowadziło nerwową atmosferę w otoczeniu Dudy, a jego samego zbiło z pantałyku (pisałem o tym wczoraj).
Wyborcza logika wskazuje, że po czwartkowej, drugiej debacie telewizyjnej nastąpi kolejna zamiana miejsc (chociaż tajemnicą poliszynela jest sprzyjanie TVN 24 obecnej głowie państwa) i faworytem do zwycięstwa będzie znowu kandydat z Krakowa. Czy jeśli tak się stanie, to 24 maja - zgodnie z zasadą sinusoidy - zatriumfuje Komorowski? Ale z drugiej strony w kampanię jako pewniak wchodził aktualny Pierwszy Obywatel III Rzeczypospolitej.