Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Wielka gra prezesa PiS
Poniedziałek, 8 czerwca 2015 (10:10)Czy Jarosław Kaczyński jest gotów nie ubiegać się o stanowisko premiera, jeżeli po wyborach parlamentarnych zaistnieje taka możliwość?
Jeszcze kilka tygodni temu odpowiedź na to pytanie zarówno w szeregach zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, jak w gronie ich przeciwników była zdecydowanie negatywna. Czymś oczywistym jest bowiem objęcie tej funkcji przez lidera zwycięskiej partii.
Pierwsze wypowiedzi Kaczyńskiego po prezydenckim triumfie Andrzeja Dudy zdziwiły na równi jednych jak drugich. Prezes PiS nie wyklucza, że ktoś inny stanie w jesieni na czele rządu, jeżeli jego ugrupowanie zdobędzie największą liczbę mandatów.
Można to uważać za przejaw kokieterii lub sprytnej gry politycznej, ale nie da się wykluczyć, że Kaczyński wyciąga wnioski z tego, co stało się w kampanii prezydenckiej, w której ogromna rolę odegrali młodzi Polacy stawiający na kandydatów nie obciążonych przeszłością sięgającą epoki PRL, czyli na Dudę i na Pawła Kukiza. Prezes PiS doskonale rozumie, że czas politycznych matuzalemów nieuchronnie dobiega końca, zdaje sobie także sprawę z tego, że jest osobą odstręczająca wielu potencjalnych wyborców PiS, którzy nagle zaczęli postrzegać tę partię w zupełnie inny sposób.
Prawdziwą władzę sprawują w Polsce parlament i rząd. Kaczyński nigdy nie krył, że chciałby zostać premierem i zapewne nie wyzbył się tych ambicji. Będąc jednak mężem stanu i państwowcem czuje, że nad Wisłą dokonuje się wielka zmiana, którą zapowiadał od lat, ale może dla jej realizacji potrzebni są politycy o pokolenie młodsi, tacy jak prezydent elekt.
Co wybierze lider największej partii opozycyjnej, jeśli dojdzie ona do władzy? Ma jeszcze sporo czasu na podjęcie decyzji i nawet jeżeli nie pojawi się na pierwszym planie podczas kampanii wyborczej będzie mógł wysunąć się na pierwszy plan w kluczowym momencie. Tego, co postanowi nie poznają do ostatniej chwili jego polityczni wrogowie, pozostanie to także tajemnicą dla większości członków PiS.
Jedno jest pewne: jeżeli za kilka miesięcy dojdzie w Polsce do zmiany układu sił w parlamencie i powstanie rząd Prawa i Sprawiedliwości z jakimś koalicjantem, za wszystkie sznurki nadal będzie pociągał Jarosław Kaczyński. Pytanie brzmi: czy będzie to robił z gabinetu premiera, czy z tzw. tylnego siedzenia?