Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Sadzonka to jeszcze nie drzewo
Wtorek, 4 marca 2014 (12:50)Kraków nigdy nie był miastem pełnym zieleni. W powszechnej świadomości kojarzy się on głównie ze smogiem, czyli zanieczyszczeniem powietrza wielokrotnie przekraczającym wszelkie dopuszczalne normy.
Każda oaza zieleni, każdy park, każde drzewo są pod Wawelem bezcenne. Niestety, ekolodzy alarmują, że i tak już dosyć rachityczna krakowska zieleń obumiera z powodu nieodpowiedniej pielęgnacji, składowania zasolonego śniegu oraz uszkadzania drzew przez parkujące samochody.
- Szczególnie bulwersujące są decyzje miejskich urzędników, którzy bez większych oporów wydają zgody na wycinkę starych i zdrowych drzew - powiedział Radiu Kraków-Małopolska Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody.
Przypomniał on, że Wydział Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta Krakowa zezwolił w ciągu ostatnich czterech lat na wycinkę około 55 tysięcy drzew, a w ramach rekompensaty zasadzono ich tylko około 42 tysięcy.
- Musimy pamiętać, że mała sadzonka nie rekompensuje ekologicznie starego drzewa. Wycięcie drzew z centrum miasta i sadzenie nowych na obrzeżach miasta nie przyczynia się do poprawy jakości powietrza, jakim oddychamy. Drzewa i krzewy regulują temperaturę otoczenia oraz ograniczają oddziaływanie tak zwanej miejskiej wyspy ciepła. Przyczyniają się do zwiększenia wilgotności powietrza, a także poprawiają wchłanianie wody opadowej przez glebę, ułatwiają retencję wody, zmniejszając jej spływ do kanałów burzowych. Jak wszystkie rośliny produkują tlen i pochłaniają dwutlenek węgla, tłumią także miejski hałas - tłumaczył na antenie krakowskiej rozgłośni.
A mnie przypomina się felieton, jaki wygłosił w tym samym radiu wiele lat temu znakomity felietonista Jalu Kurek. Opowiedział w nim, że kiedy zobaczył robotników wycinających stare drzewo rosnące na podwórku przed jego domem, zadzwonił natychmiast do kompetentnego urzędnika miejskiego, od którego usłyszał uspokajające zapewnienie, że wkrótce na tym samym miejscu pojawi się sadzonka nowego drzewa. Rozwścieczony publicysta krzyknął do słuchawki:
- Co mi po takim małym drzewku, z którego pożytek będą mieć dopiero moje wnuki? Ja chcę cieszyć się tym, które już pięknie urosło i raduje swym wyglądem mnie, a nie kolejne pokolenia.