Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Miłosierdzie i sprawiedliwość
Niedziela, 20 sierpnia 2017 (11:32)Metropolita gdański, były Biskup Polowy Wojska Polskiego ksiądz arcybiskup Sławoj Leszek Głódź zajął na łamach „Super Expressu” podobne stanowisko w sprawie zapowiedzi ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza pozbawienia stopni generalskich Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka, jak uczyniła to nieco kilka dni wcześniej w tym samym tabloidzie wdowa po byłym ministrze spraw wewnętrznych w ostatnich latach PRL.
„- Kto nie żyje, niech odpoczywa w pokoju. Trzeba zostawić ten temat. To otwieranie pola do dyskusji. A pożytku z tego będzie niewiele” - powiedział gazecie hierarcha, który po śmierci Jaruzelskiego odprawił Mszę Świętą za jego duszę, dziękując Bogu, że dał sowieckiemu namiestnikowi w Polsce (tytułowanym przezeń „Panem Generałem”) łaskę nawrócenia i pojednania w ostatnich dniach jego życia.
Relacje gen. Jaruzelskiego z Bogiem są poza sferą jakiejkolwiek debaty, a radość z nawróconego grzesznika należy do istoty posługi Kościoła. Jako rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, które pierwsze wystąpiło z postulatem zdegradowania autora stanu wojennego chcę jednak krótko przypomnieć naszą argumentację.
Uznaliśmy, że dwie postacie symbolizują skrajne postawy wobec komunistycznego reżimu: gen. Jaruzelski, który całkowicie zaprzedał się Moskwie i przez wiele lat realizował w Polsce jej rację stanu nie wahając się przed mordowaniem własnych rodaków oraz pośmiertnie awansowany w ubiegłoroczne Narodowe Święto Niepodległości 11 Listopada do stopnia generała brygady pułkownik Ryszard Kukliński z narażeniem życia własnego i rodziny przekazujący Amerykanom kluczowe dokumenty Układu Warszawskiego w celu osłabienia militarnego potencjału „imperium zła”.
Właśnie dlatego POKiN apelowało do kolejnych Prezydentów RP o pozbawienie stopnia generalskiego człowieka, który stał na czele Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego uznanej prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie w styczniu 2012 roku za związek przestępczy o charakterze zbrojnym. Wprawdzie on sam został wyłączony z tego procesu z uwagi na zły stan zdrowia, ale nigdy nie wypierał się swojej roli i wielokrotnie twierdził, że jest gotów wziąć pełną odpowiedzialność na siebie.
Sąd podkreślił, że WRON miała swoją strukturę, przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego trwały od marca 1981 roku, a na jej czele niewątpliwie stał gen. Jaruzelski. Potwierdził również, że - co wynika z wyroku Trybunału Konstytucyjnego - dekrety i uchwała o wprowadzeniu stanu wojennego podjęta przez Radę Państwa 12 grudnia 1981 roku były nielegalne.
Jedynym skazanym został w tym procesie gen. Kiszczak, który otrzymał wyrok 4 lat pozbawienia wolności. Na mocy przysługującego mu prawa do amnestii wyrok zmniejszono o połowę, a kara 2 lat więzienia została zawieszona na okres próby 5 lat.
Jaruzelski powiedział kiedyś: „jeżeli uznamy Kuklińskiego za bohatera to znaczy, że my wszyscy jesteśmy zdrajcami”. I miał rację z zastrzeżeniem, że „my wszyscy” należy odnieść nie do całości kadry oficerskiej Ludowego Wojska Polskiego, lecz jedynie do kierujących nim oraz całą PRL ludzi o sowieckiej mentalności.
Skoro „pierwszy polski oficer w NATO” jest już oficjalnie uznany za bohatera (oczekujemy jeszcze zaliczenia go w poczet kawalerów Orda Orła Białego), to płaszczący się przed kremlowskimi decydentami dyktator stanu wojennego - zgodnie z własnymi słowami - automatycznie trafił razem ze swoimi współpracownikami na czarną listę hańby, co powinno skutkować pozbawieniem ich odznaczeń państwowych oraz stopni generalskich.
Intencją Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie nie była zemsta, ale symboliczne w swej istocie wymierzenie sprawiedliwości historycznej ludziom, którzy - jak Kukliński - weszli do pantenonu bohaterów narodowych oraz - jak Jaruzelski i Kiszczak - zrobili wszystko, aby zniewolić swój naród w imię interesów wrogiego mu mocarstwa.
Chrześcijańskie miłosierdzie oraz symboliczne rozliczenie epoki Polski Ludowej nie pozostają w sprzeczności.