Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Uciekinierzy z parlamentu
Czwartek, 30 października 2014 (05:52)To zjawisko powtarza się przed każdymi wyborami samorządowymi: część parlamentarzystów, którzy pesymistycznie oceniają swoje szanse na reelekcję do Sejmu i Senatu postanawia przesiąść się na fotele prezydentów i burmistrzów miast, a nawet tylko radnych gminnych, powiatowych, wojewódzkich.
Ich kalkulacja jest oczywista z politycznego, ale mocno wątpliwa z moralnego punktu widzenia. Skoro wybory parlamentarne są za już rok, a samorządowe za kilka tygodni, warto zrezygnować z mandatu (i diety) posła bądź senatora, aby mieć zapewnione stanowisko przez kolejne cztery lata. A jeśli nie uda się zyskać uznania lokalnego elektoratu, pozostaje jeszcze rok wygodnego życia i nadzieja na kolejną kadencję przy ulicy Wiejskiej.
W 2010 roku do wyborów samorządowych stanęło 52 parlamentarzystów (tylko 13, czyli 1/4 osiągnęło sukces), w tym w ich ślady zamierza pójść zaledwie o dwoje mniej. Części z nich marzą się fotele prezydentów wielkich miast, co daje więcej władzy i prestiżu niż bycie szeregowym posłem lub senatorem, inni są mniej wymagający, wystarczy im mandat radnego, byle tylko utrzymać się na politycznych salonach i mieć z czego żyć.
Uważam ten proceder za haniebny i godny potępienia. Nie po to społeczeństwo podpisuje - w formie wrzucenia kartki do urny - umowę o pracę z politykiem, aby ten jednostronnie wypowiadał ją w momencie, który uzna za najlepszy dla siebie. Jest to lekceważenie wyborców i pokazanie im przysłowiowej figi. Najpierw obiecuje się w kampanii wyborczej wytężoną pracę przez całą kadencję, by w odpowiedniej dla siebie chwili zadrwić z tych, którzy w to uwierzyli.
Takim politykom należy dobitnie powiedzieć, co się o nich myśli, oczywiście również poprzez akt wyborczy. Trzeba po prostu zapamiętać ich nazwiska i nie stawiać przy nich więcej krzyżyków w żadnych głosowaniach, ponieważ nie zasługują na mandat społecznego zaufania.