Blogi
Plus ratio quam vis
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Pozywają Putina za stres
Piątek, 7 marca 2014 (05:38)Grupa warszawiaków zamierza pozwać Władimira Putina za stres, jaki wywołała u nich inwazja na Krym - poinformował na swojej stronie internetowej miesięcznik „Forbes”.
Wszyscy podpisani po pozwem mają wyższe wykształcenie, są to przedsiębiorcy, nauczyciele i dwóch dziennikarzy.
Wprawdzie reprezentująca ich kancelaria jest świadoma, że pozew nigdy nie trafi do prezydenta Rosji i zostanie odrzucony przez polski sąd, ale chodzi im o coś innego.
- Stresuje ich to, że F-16 latają nagle częściej nad Polską, ich koledzy w Węgorzewie zaobserwowali niecodziennie ruchy polskich wojsk, po autostradzie A4 jeżdżą jak nigdy wojskowe transporty... Ci ludzie po prostu zaczęli się bać, a ich zdaniem w XXI wieku cywilizowanym sposobem na walkę z takim stresem jest sąd. Obawa i strach mogą mieć negatywny wpływ na zdrowie i godność człowieka, jak najbardziej w świetle naszego prawa mogą stanowić podstawę do kierowania sprawy na drogę sądową - powiedział portalowi prawnik z kancelarii KKPW Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór Radosław Skowron, który zgodził się reprezentować zestresowanych przed sądem.
„Powództwo będzie oparte na art. 23 i 24 Kodeksu cywilnego. Zdaniem prawnika Władimir Putin narusza między innymi art. 3 i art. 12 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, art. 17 i art. 20 międzynarodowego paktu praw obywatelskich i politycznych oraz art. 8 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka” - czytamy w internetowym wydaniu „F” .
Powodzi zdają sobie sprawę, że ich pozew zostanie oddalony przez polski sąd a także przez Międzynarodowy Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, ponieważ głowy państw objęte są immunitetami.
- Ale nie chodzi o to, by zmusić prezydenta Rosji do odniesienia się do niego i do przeproszenia poszkodowanych za naruszenie ich dóbr osobistych w postaci godności, prawa do pokoju oraz zdrowia. Moi klienci są rozemocjonowani, ale nie oderwani od rzeczywistości. Chcą tym pozwem pokazać, że czują się bezradni, bezbronni i praktycznie opuszczeni przez państwo. To ich forma protestu. Głośna, by dotarła do rządzących - wyjaśnił Skowron.
„Trudno odrzucić ten argument, ale faktycznie - pomysł winien być raczej traktowany w kategoriach jeszcze jednego sposobu na wyrażenie protestu wobec obecności wojsk rosyjskich na Krymie” - napisano na stronie internetowej „Forbesa”.