Blogi

W stronę realnego świata
prof. dr hab. Mieczysław Ryba
Kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II
Napięcie w strefie euro rośnie
Piątek, 7 września 2012 (01:20)Świat obiegła informacja, że greckie ministerstwo finansów czyni starania w celu policzenia szkód, jakie wyrządziły Grecji w czasie drugiej wojny światowej niemieckie wojska okupacyjne (zajmuje się tym wiceminister Christos Staikouras). Oczywiście chodzi tu o olbrzymie sumy, które Niemcy miałyby wypłacić współczesnej Grecji. Wszystko to dzieje się w kontekście uchwalania nowego pakietu oszczędnościowego w Atenach, który ma opiewać na 11,5 miliarda euro. Reformy greckie są dokonywane z kolei pod naciskiem Unii Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Dla Greków jasnym jest, że za tymi instytucjami stoi niemiecki rząd, twardo domagający się oszczędności w kraju, który jest na skraju bankructwa. W kraju tym w ostatnim czasie pojawiły się skrajnie antyniemieckie nastroje związane z dominacją Niemiec w strefie euro. Grecki kryzys jest bowiem ściśle powiązany z uczestnictwem w strefie euro. Grecy nie mogą w prosty sposób zwiększyć swojego eksportu, gdyż nie istnieje coś takiego jak różnice krursowe, które umożliwiłyby temu państwu potanienie własnych wytworów na rynkach światowych (poprzez niski kurs drahmy). W systemie wspólnej waluty największe szanse eksportowe mają wysoko przetworzone produkty gospodarki niemieckiej. Wszyscy atem mówią, że to właśnie Niemcy zyskali na wspólnej walucie najwięcej.
Oczywiście greckie żądania sfinansowania przez Unię długu budzą w Niemczech oburzenie społeczne. Obywatele najbogatszego państwa UE uważają, że długi powinien płacić ten kraj, który je zaciągnął, a nie inne państwa. Żądania zaś, które dotyczączą odszkodowań za drugą wojnę światową mogą zostać uznane za anachroniczne. Wszystko to powoduje napięcia nie tylko na linii rządów obu państw, ale i sfrustrowanych społeczeństw.
Kolejny konflikt finansowy w Unii dotyczy decyzji Europejskiego Banku Centralnego o skupowaniu obligacji krajów strefy euro i to bez ograniczeń. Oznaczałoby dla gospodarek poszczególnych krajów pogrążonych w kryzysie dostęp do taniego źródła nowych pieniędzy. Dla Niemców jednakże oznacza to drukowanie pustych pieniędzy, w perspektywie napędzenie inflacji i doprowadzenie do jeszcze większego kryzysu finansowego w Unii. Niemcy zalecają pakiety oszczędnościowe, a nie dodruk olbrzmiej ilości euro. Oczywiście Berlin ma olbrzymią siłę i jest w stanie na czas jakiś powstrzymać nadmierną ingerencję EBC w politykę finansową Unii. Jednakże ma też coraz więcej państw przeciwko sobie, gdyż coraz więcej podmiotów przeżywa kryzys zadłużenia i rządy poszczególnych pańśtw gorączkowo poszukują nowych kredytów dla "rozruszania" swoich gospodarek. Przciwko Niemcom występują nawet, Francuzi, pozostający z nimi przez dziesięciolecia w sojuszu, nie mówiąc już o drobniejszych krajach pogrążonych w kryzysie.
Wszystko to świadczy o postępującym napięciu w krajach strefy euro. Nie można nawet wykluczyć sytuacji, że napięcie to osiągnie szczyt, za którym jest już tylko "przepaść", czyli rozpad systemu wspólnej waluty.