Blogi

W stronę realnego świata
prof. dr hab. Mieczysław Ryba
Kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II
Propagandowa ofensywa PO czy medialna histeria
Wtorek, 19 maja 2015 (10:49)Po niedzielnej debacie prezydenckiej media głównego nurtu okrzyknęły Bronisława Komorowskiego zwycięzcą, Andrzeja Dudę nazywając wielkim przegranym. Zaraz poszły sondaże, które dawały w drugiej turze zwycięstwo Komorowskiemu różnicą kilku punktów procentowych. Duda został nazwany postacią plastikową, nieautentyczną, podporządkowaną bezmyślnie Jarosławowi Kaczyńskiemu i Antoniemu Macierowiczowi. Zachowanie mediów wyglądało tak, jakby scenariusz został już napisany wcześniej, niejako niezależnie od przebiegu debaty. Wykorzystano przy tym jeden moment: Komorowski rzeczywiście w niedzielę był w formie, nie zaliczył charakterystycznych dla siebie wpadek, więc można było uznać, że jego wizerunek wygląda znacząco lepiej. Zapomniano dodać jednego: był znacząco lepszy w stosunku do samego siebie sprzed kilku dni, a nie w stosunku do Dudy.
Nie ulega wątpliwości, że bardzo szybko coś się zacięło w oficjalnej propagandzie. Po prostu zachowanie Andrzeja Dudy podczas debaty pokrzyżowało plany reżyserów całego widowiska. Agresywne zachowanie Komorowskiego najprawdopodobniej miało na celu wywołanie takiej samej agresji u konkurenta. Wtedy można by było ogłosić, że z Dudy wyszedł „klasyczny pisowiec”, który wreszcie zrzucił maskę człowieka łagodnego, polityka o przyjaznym usposobieniu. Jednak Duda nie zareagował na zaczepki Komorowskiego i cały scenariusz wypadł blado. Nerwowość sztabu PO wydaje się do pewnego stopnia wyreżyserowana. Chodzi o to, aby wygenerować awanturę, która przestraszy elektorat Platformy nieobecny przy urnach podczas pierwszej tury wyborów i zmusi go do głosowania na Komorowskiego. Wydaje się jednak, że na skutek tych zabiegów ludzie coraz bardziej zaczynają się bać prezydenta Komorowskiego, a nie jego konkurenta.
Do tego wszystkiego doszły nowe wpadki, tym razem w zapleczu medialnym Platformy. Bezpardonowy, podszyty fałszem atak w programie Tomasza Lisa na córkę kandydata PiS, Kingę Dudę, zmusił samego dziennikarza, jak i całą TVP do przeprosin skierowanych do rodziny Andrzeja Dudy. Komorowski zaczął w ten sposób tracić kolejny swój propagandowy temat: rzekomy spokój, budowanie zgody i kompromisu. Wizerunkowo wypada to coraz słabiej. Gdy dodamy do tego publikację nowych taśm z rozmów Elżbiety Bieńkowskiej i Pawła Wojtunika, możemy stwierdzić, że sytuacja dla Platformy robi się dramatyczna.
Akcja referendalna, jaką zainicjował prezydent Komorowski tuż po pierwszej turze, zakończyła się fiaskiem. Ostatnie badania pokazały, że 48 procent Polaków negatywnie ocenia działalność urzędującego prezydenta, a tylko 41 procent pozytywnie. Jest to najgorszy wynik od pięciu lat. Dlatego sztab PO robi wszystko, by innymi sposobami pozyskać choćby małą część niezadowolonych wyborców, głosujących poprzednio na kandydatów antysystemowych. Prezydent nagrał program u Jakuba Wojewódzkiego, rozważa nawet wyjazd do Lubina, by uczestniczyć w zorganizowanej przez Pawła Kukiza debacie. Robi to pomimo tego, iż istnieją niewielkie szanse, by takie zmaganie mógł wygrać. Można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z urzeczywistnieniem przysłowia, iż „tonący brzytwy się chwyta”.
Oczywiście do samego końca kampanii należy się spodziewać bardzo różnych prowokacji. Szczególnie niebezpiecznie może wyglądać czwartkowa debata w TVN, w stacji, która słynie ze skrajnych zachowań w relacji do prawicy. Należy być również bardzo uważnym przy kontroli liczenia głosów w najbliższą niedzielę. Jednakże przy dużym zaangażowaniu społecznym i przy zachowaniu spokoju w sztabie Andrzeja Dudy, wynik może być dla prawicy bardzo korzystny.