Blogi

W stronę realnego świata
prof. dr hab. Mieczysław Ryba
Kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II
Mitt Romney - walka o głosy czy nowe otwarcie amerykańskiej polityki w Europie?
Środa, 8 sierpnia 2012 (06:03)Wizyta Mitta Romneya w Polsce zdefiniowana była przede wszystkim jako próba walki o polskie głosy w czasie jesiennych wyborów prezydenckich w USA. Chodzi o bardzo zaciętą, wyrównaną walkę z Obamą w trzech stanach: Ohio, Michigan i Pennsylwania. Są to stany, gdzie reprezentacja wyborców katolickich jest stosunkowo duża, z czego od 7 do 9 procent wyborców przyznaje się do korzeni polskich. Nie ulega wątpliwości, że zwycięstwo w tych stanach może mieć kluczowe znaczenie dla walki o Biały Dom. Prezydent Barack Obama, który zaliczył niedawno potężną wpadkę, mówiąc o tzw. "polskich obozach koncentracyjnych", może stracić wiele w oczach Polonii. Romney stara się zatem wbić klinem w to, co Obama stracił.
Czy działania kandydata republikanów okażą się skuteczne - przekonamy się niedługo, my powinniśmy sobie zadać pytanie, czy wizyta Romneya niesie ze sobą jeszcze jakieś przesłanie co do zmiany zagranicznej polityki USA. Nadzieje są, wszak pamiętać należy, że przed czterema laty późniejszy prezydent Barack Obama wizytował Niemcy, nie Polskę. Romney swoją wizytą jakby pośrednio chciał komunikować powrót do polityki zagnicznej George'a Busha. Polityka ta polegała na sprzeciwie wobec odradzania imperialnej potęgi Rosji oraz na próbie zahamowania pogłębiającego się sojuszu na linii Berlin - Moskwa. To w tym kontekście pojawił się również projekt "tarczy antyrakietowej", w który to projekt miała być włączona Polska i Czechy. Obama w bardzo symboliczny dla Europy środkowej dzień (17 września 2009 r.) ogłosił rezygnację z budowy tarczy. Administarcja Obamy starała się zaś w Europie oprzeć swoją politykę na ścisłym sojuszu z UE, a przede wszystkim z Berlinem, co łączyło się zdaniem wolnej ręki Niemcom w ich układaniu po swojemy Europy centralnej (dodajmy: wszystko przy jednoznacznym porozumieniu z Moskwą). Taki stan rzeczy w sposób oczywisty godził w interesy (suwerenność) krajów środkowoeuropejskich. Również dla Polski pod tym względem przyszły czasy dekoniunktury.
Oczywiście należy sobie postawić mocno pytanie, czy ewentualna zmiana administracji w Waszyngtonie da przełom w amerykańskiej polityce w Europie. Tak czy inaczej do takiego scenariusza należałoby się przygotowywać, wyzbywając się całej naiwności, która towarzyszyła polskiej polityce w czasach wojny w Iraku i Afganistanie. Należałoby się przygotować na to, aby wyciągnąć maksymalne korzyści dla Polski w sytuacji, gdyby w USA choćby taktycznie (na jakiś czas) uznano, że należy z Polską zagrać na arenie geopolitycznej.