Blogi

W stronę realnego świata
prof. dr hab. Mieczysław Ryba
Kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II
Nowa odsłona antykościelnej propagandy
Środa, 9 października 2013 (02:23)Jak Polska długa i szeroka polskie media mnożą informacje i gigantyczną liczbę komentarzy o „pedofilii w Kościele”. Na bazie kilku dosłownie przykładów (dodajmy oskarżeń bynajmniej jeszcze niepotwierdzonych sądownie) pojawiła się teza, jakoby Kościół katolicki był wylęgarnią pedofilii i wszelkich możliwych zboczeń. Postronny obywatel mógłby żywić ogromne obawy, by wysyłać swoje dzieci na lekcje religii, wszak tam już czeka na nie ksiądz-pedofil. Skala nagonki propagandowej jest tak niewyobrażalna, że można ją chyba tylko porównać do takowej nagonki na społeczność Jedwabnego w czasie publikacji „Sąsiadów” Jana Tomasza Grossa. Nie ma dnia, żeby nie rozważano wszelkich możliwych działań (lub ich braku) prokuratury, władz kościelnych itp. Jest to niekończący się serial. Żaden morderca, żaden zbrodniarz nie jest tak szczegółowo obnażany, jak duchowny, który rzekomo dopuścił się pedofilii. Zachodzi pytanie, jaki jest cel tej nagonki? Wszak rozważane przykłady wykroczeń nie dotyczą nawet jednego promila duchownych katolickich w Polsce. Są to przypadki tak marginalne, że nie sposób o nich długo mówić.
O co więc chodzi? Na pierwszy rzut oka można by stwierdzić, że chodzi o pieniądze. Już pojawiły się głosy, by Kościół płacił odszkodowania dla pokrzywdzonych dzieci. Wydaje się jednak, że walka jest o wiele poważniejsza. Już od dłuższego czasu próbuje się na grunt polski, w tym na grunt szkolny, wprowadzić ideologię gender, łącznie z najbardziej demoralizującymi pomysłami „edukacji seksualnej” dzieci przedszkolnych. Raz za razem silny opór katolików powoduje zblokowanie najbardziej drastycznych rozwiązań, które już dawno zagościły w środowiskach zachodniej Europy. Polski opór jest możliwy nade wszystko ze względu na silny Kościół katolicki i jego duży wpływ na społeczeństwo polskie. Biorąc pod uwagę, to co dzieje się w otoczeniu międzynarodowym, nie ulega wątpliwości, że kręgi lewackie szykują kolejny atak na polskie dzieci i na polskie prawodawstwo (legalizacja „małżeństw” homoseksualnych itp.). Nie ulega zatem wątpliwości, że dzisiejszy atak medialny na duchownych, piętrzące się oskarżenia – to nic innego jak przygotowanie artyleryjskie przed kolejną ofensywą genderowców. Chodzi o to, aby przestraszyć ludzi Kościoła, spacyfikować duchowieństwo. Ewentualne protesty biskupów wobec zalewu powszechnej demoralizacji mają być zduszone. Postawiona zostanie teza, że niech najpierw Kościół zajmie się swoimi problemami (pedofilią wśród duchownych), a potem będzie mógł pouczać innych. Żeby dobrze to sobie uzmysłowić, o co chodzi w najnowszych kampanii medialnej, warto zadać sobie pytanie, dlaczego pierwszy ogień ataku medialnego został wykierowany na arcybiskupa Henryka Hosera, znanego obrońcy życia i przeciwnika ideologii gender? Najpierw podnoszono na piedestał zbuntowanego księdza Lemańskiego, potem poszły oskarżenia o rzekomą bierność arcybiskupa w sprawie pedofilii.
Metoda oskarżania duchownych o wszelakie zboczenia jest dość stara. Przed II wojną światową po opublikowaniu encykliki Piusa XI „Mit brennender Sorge” potępiającej narodowy socjalizm w Niemczech, hitlerowcy (Gobels) rozpoczęli potężną nagonkę na duchowieństwo katolickie, oskarżając go o wszelkie możliwe zboczenia. W ten sposób hitlerowcy mogli powiedzieć społeczeństwu niemieckiemu: ci zboczeńcy nie mają prawa nas krytykować, nie mogą wyznaczać norm etycznych.
Wprawdzie dzisiaj ideologie się zmieniły, ale metody propagandowe są podobne. Warto to rozumieć, by nie poddać się łatwo prostym metodom walki z Kościołem. Warto znać techniki manipulacyjne, by nie stać się ofiarą prostej manipulacji. Bez siły autorytetu Kościoła naród nasz będzie wszak bezbronny w trakcie ataku ideologii najbardziej rujnujących życie społeczne.