Blogi
Ekonomia i polityka
prof. dr hab. Andrzej Kaźmierczak
Były członek Rady Polityki Pieniężnej, pracownik Katedry Bankowości Szkoły Głównej Handlowej
Czas repolonizować banki
Czwartek, 14 lipca 2016 (12:45)Włoski bank UniCredit sprzedał 10% akcji swej spółki córki Pekao SA za sumę 3,3 mld złotych. Unicredit ma jednak nadal 40,1% udziału w kapitale swej polskiej filii o równowartości 13,4 mld złotych.
Bank Pekao SA jest drugą co do wielkości instytucją kredytową w Polsce. Jest podmiotem wysoce rentownym i dobrze dokapitalizowanym. Wysokie zyski Pekao SA umożliwiały rokroczny, systematyczny transfer dywidendy do banku matki we Włoszech.
Decyzja o szybkiej sprzedaży 26,2 mln akcji bardzo dochodowej polskiej spółki córki była dużym zaskoczeniem dla rynków finansowych. Tym bardziej że nastąpiła po wcześniejszej sprzedaży przez UniCredit akcji Finecobank na sumę 328 mln euro.
Najwidoczniej grupa kapitałowa Unicredit potrzebuje na gwałt gotówki w celu poprawy współczynnika kapitałowego i poprawy wizerunku finansowego firmy. Nie jest bowiem tajemnicą, że wypłacalność banku ulegała pogorszeniu za sprawą rosnącej góry nieściągalnych kredytów. Analitycy wskazują, że w aktywach UniCredit znajduje się 80 mld euro złych kredytów, a w przypadku wszystkich włoskich banków aż 360 mld euro. Prawdopodobnie nie obejdzie się bez pomocy finansowej Europejskiego Banku Centralnego.
Pogarszająca się kondycja UniCredit jest fragmentem trudnej sytuacji całego włoskiego systemu bankowego. Powodem trudności jest właśnie rosnący udział złych długów w aktywach bankowych. Klienci nie spłacają kredytów w następstwie pogarszającej się ich sytuacji finansowej, a ta z kolei jest pochodną zastoju w gospodarce Włoch.
Sprzedając zaledwie 10% akcji polskiej spółki córki UniCredit zachował strategiczny pakiet udziałów w Pekao SA. Ma nadal decydujący wpływ na kierunki jego działalności. Jest jednak prawdopodobne, że przyjął strategię stopniowej, powolnej wyprzedaży akcji tak, aby nie powodować gwałtownego spadku ich ceny rynkowej. Natychmiastowa sprzedaż dużego pakietu udziałów prowadziłaby bowiem do dużych spadków ich cen i strat kapitałowych. Zresztą i tak po ogłoszeniu sprzedaży akcji Pekao SA ceny rynkowe akcji tego banku zniżkowały. Kontynuacja tego trendu stwarza jednak okazję do kupna Pekao SA przez jedną z polskich instytucji finansowych zgodnie z zasadą „kupuj gdy ceny spadają, sprzedawaj gdy ceny rosną”. Może to być np. bank PKO BP czy np. instytucja ubezpieczeniowa PZU.
Strategia powolnego poszesrzania obszaru polskości jest racjonalna z punktu widzenia możliwości polskich instytucji finansowych. Jednorazowe przejęcie większościowego pakietu akcji, nawet gdyby wchodziło w grę, byłoby zbyt dużym obiążeniem finansowym dla polskiego nabywcy.
Jak wiadomo 60% udziałów w polskim systemie bankowym znajduje się w rękach zagranicznych. Jest to sytacja niekorzystna dla gospodarki Polski. Zagraniczni właściciele transferują zarobione u nas ogromne zyski w formie dywidend do krajów macierzystych. Otrzymują wysokie odsetki od ulokowanych w polskiej filii krótkoterminowych depozytów. Udzielają też im pseudokredytów na wysoki procent. Każą sobie płacić astronomiczne kwoty za rzekomo świadczone usługi finansowe na rzecz polskiej spółki córki. Tak zarobione fundusze znikają z krajowego obiegu pieniężnego uszczuplając nasze oszczędności na cele rozwojowe. Tymczasem polskie banki preferują udzielanie kredytów i gwarancji polskim przedsiębiorstwom. Wspierają pomocą kredytową polskich eksporterów. Są głównymi, stabilnymi nabywcami skarbowych papierów dłużnych. Zyski polskich banków pozostają w kraju finansując rozwój naszej gospodarki. Repolonizacja krajowego systemu bankowego byłaby zatem celem uzasadnionym. Tymczasem sprzedaż akcji banku Pekao SA owiana jest tajemnicą. Nawet nie jest znany ich nabywca. Wiadomo tylko, że jest to instytucja zagraniczna a nie polska. Czyżby znów strona polska przegapiła dobrą okazję do wzmocnienia naszej gospodarki?