• Wtorek, 3 grudnia 2024

    imieniny: Franciszka, Ksawerego, Kasjana

Blogi

Dlaczego klasycy

Jolanta Tomczak

Redaktor działu krajowego Naszego Dziennika

Zasuwamy, gdy nie pada

Wtorek, 16 października 2012 (11:16)

Zafundowaliśmy ludzkości nadzwyczajne sportowe widowisko, przezornie ściągając do Warszawy kilkadziesiąt stacji telewizyjnych na eliminacje piłkarskich mistrzostw świata. Stadion Narodowy zapełnia się powoli - tajemniczo informowała już o godz. 19.21 Polska Agencja Prasowa, sygnalizując, że mimo deszczu dach nie zostanie zasunięty. Bo zasuwamy tylko wtedy, gdy nie pada. Żelazna reguła. Dalej zapełnianie przebiegało dynamicznie, zgodnie z prognozami. Do godz. 21.00 zdążyła się zapełnić cała murawa, tu i ówdzie na polskim Wembley zakwitły kaczeńce. Wodnik Szuwarek energicznie rozgrzewał przemokniętych kibiców.

Ulewy w październiku najstarsi warszawiacy nie pamiętają. Kilka razy arbitrzy brodzili po boisku i rozkładali ręce, upewniając się, że pada. A jakże, padało. Powiedzenie sędzia kalosz znalazło właśnie swoje doskonałe spełnienie. Do tego woda za nic nie chciała ściec do pobliskiego tunelu metra, sprawdzającego się dotąd w sytuacjach awaryjnych. Migiem rozeszła się wieść, że jakiś dywersant wyjął przewód odprowadzający.

Mimo ponadludzkich wysiłków polskich negocjatorów Anglicy nie wysunęli nosa z szatni i obstrukcyjnie nie chcieli wystąpić w kaloszach szczęścia z malutkim, ledwie widocznym logo PO. Musieli się od razu domyślić, że nasi na co dzień trenują w sadzawkach. W tej sytuacji nie było wyboru, mecz został przełożony do najbliższej ulewy.

Zrobiło się naprawdę grząsko. Nic nie dały dramatyczne wezwania: Kibice, pijmy po pół litra i grajmy (wyborcy PO po litrze – dodawali złośliwi). Zaledwie dwóch spragnionych X-menów z rozpływającym się sportowym makijażem wpadło potarzać się na murawie. Osławione bojówki Owsiaka? Komentatorzy na widok tych śmiałków zaczęli błagać, żeby nie zostali ukarani, bo to jedyne osoby, które zbierały wodę.

A mogło być inaczej. Gdyby tylko wicepremier Pawlak miał sportową duszę. Gdyby tak się nie spieszył i zaplanował wynajęcie areny na festyn dla ochotniczej straży pożarnej właśnie na wtorek. Kosztowałoby podatnika symboliczną złotówkę wessanie wody strażackimi sikawkami.

Według obietnic premiera miał Stadion Narodowy na siebie zarabiać. Bo ma zamykany dach! Otóż patent polega na tym, że każdy mecz będzie odtąd powtarzany, żeby dwa razy sprzedać bilety. Hotelarze też zarobią realne pieniądze. Oto praktyczne zastosowanie programu Inwestycje Polskie z drugiego exposé. Swoją drogą, ciekawe, obok kogo tym razem stanie na trybunie Donald Tusk. Ale to już zupełnie inna para kaloszy.


Sara odmawia in vitro
Środa, 6 sierpnia (12:09)
Śmierć po trzeciej wizycie
Wtorek, 5 sierpnia (04:09)
PROGRAM DLA UKRAINY
Czwartek, 27 lutego (12:02)
Aktywizacja załgana
Wtorek, 4 lutego (09:44)
Pan Bartoś w Kalkucie
Sobota, 9 marca (03:24)
Nie wybierajcie nam Papieża
Sobota, 2 marca (01:22)
Drogowskaz z zaślepką
Wtorek, 12 lutego (10:38)
To nie jest miłość, która zabija
Poniedziałek, 5 listopada (10:01)
Obuchem w smoleńską wdowę
Wtorek, 2 października (09:18)
Opium dla ludu
Wtorek, 4 września (02:23)
Ogłupianie Matołka
Wtorek, 21 sierpnia (08:26)
Czy SENSE ma sens?
Środa, 8 sierpnia (11:36)