• Wtorek, 3 grudnia 2024

    imieniny: Franciszka, Ksawerego, Kasjana

Eskalacja przemocy wobec chrześcijan

Piątek, 22 marca 2013 (08:59)

W Republice Środkowoafrykańskiej oraz Nigerii dochodzi do eskalacji przemocy wobec mieszkających tam chrześcijan. W Nigerii sekta Boko Haram zniszczyła 50 kościołów, natomiast w Republice Środkowoafrykańskiej dochodzi do napadów na osoby duchowne oraz katolickie instytucje.

Sekta Boko Haram zniszczyła 50 z 52 kościołów katolickich w nigeryjskiej diecezji Maiduguri.  – Jednak nie jest to w stanie osłabić wiary tamtejszych katolików. Będą oni nadal się modlić, pod gołym niebem, na deszczu i słońcu, przy swoich zniszczonych świątyniach – powiedział podczas nabożeństwa o. Jerome Ituah OCD, proboszcz jednej z parafii w Abudży, którego cytuje Radio Watykańskie.

Duchowny odwiedził diecezję, w której islamscy rebelianci dokonali wyjątkowo wielu zniszczeń i profanacji katolickich świątyń. Zachęcał wiernych do modlitwy w intencji pokoju, by podobne incydenty nie powtórzyły się także w innych miejscach.

W Republice Środkowoafrykańskiej rebelianci z ugrupowania Seleka splądrowali w mieście Bambari prowadzoną przez diecezję aptekę, lokalną stację radiową i biuro Caritas – podaje watykańska rozgłośnia. Wcześniej w pobliskiej miejscowości Bangao zaatakowali zakonnika, który naprawiał samochód. Zażądali kluczyków, a gdy ten odmówił, doszło do rękoczynów. Ostatecznie porzucili auto, bo nie byli w stanie go uruchomić.

O dziesiątkach podobnych przypadków rabunków w katolickich ośrodkach poinformował ks. bp Juan-José Aguirre Muñoz z diecezji Bangassou. Hiszpański misjonarz czuje się również osobiście zagrożony.

W relacji dla agencji Fides zwraca uwagę, że rebelianci nie oszczędzają nikogo i niczego, za wyjątkiem meczetów oraz muzułmańskich handlarzy, którzy skupują od nich zagrabione mienie.

W południowo-wschodniej części kraju ludność stoi przed dramatycznym wyborem. Może pozostać w mieście, gdzie terror szerzy Seleka, lub uciec do pobliskich lasów, w których grasuje sekciarska Armia Oporu Pana z Ugandy, często dopuszczająca się przemocy wobec cywilów.

Tymczasem upłynęło 72-godzinne ultimatum, jakie Seleka dała prezydentowi Republiki Środkowoafrykańskiej. Organizacja zażądała od François Bozizé m.in. uwolnienia jej członków przetrzymywanych w więzieniach oraz wycofania wojsk z Bangi i okolic. Na niewiele się zdały rządowe próby negocjacji z rebeliantami. – Ultimatum upłynęło. Chwytamy za broń  – oznajmił płk Djoma Narkoyo, jeden z przywódców Seleki.

MM