Europa powie NIE euro?
Środa, 9 maja 2012 (12:29)Projekt ratowania strefy euro, który wymyślił tandem Merkel-Sarkozy, nie zdał egzaminu, gdyż Europejczycy nie chcą już więcej oszczędzać tylko dla podtrzymania sztucznego tworu, jakim jest strefa walutowa.
Wspólnym mianownikiem dla wyborów we Francji i Grecji jest sprzeciw ich obywateli wobec oszczędności, jakie zostały im narzucone dla ratowania upadającej strefy walutowej. - Sytuacja w Grecji do niczego dobrego nie prowadzi i propozycja ratowania Greków, to lekarstwo może się okazać znacznie gorsze od samej choroby. I mamy dzisiaj dowody na to, że mimo poważnych wyrzeczeń, przypomnijmy: obcięte wynagrodzenia, świadczenia socjalne, emerytury, nowe podatki spada produkcja, spadają dochody podatkowe, rośnie dług, czyli kryzys trwa w najlepsze w Grecji – wyjaśnił Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. Jak dodał, Grecy powiedzieli wyraźnie, że nie chcą „pluć krwią” i jeść trawy tylko po to, by spłacać długi, które nie są tak do końca zasługą przecietnych obywateli. - Społeczeństwo mówi wyraźnie, że to politycy, przedstawiciele biurokracji unijnej i banki są winne temu kryzysowi – podkreślił ekonomista.
Również przykład francuski jest bardzo dobitny. Sarkozy, który był ojcem projektu dla ratowania gospodarki Unii, przegrał wybory, gdyż Francuzi pamiętają mu m.in. podniesienie wieku emerytalnego. - Na pewno zwycięstwo Hollande’a we Francji będzie oznaczało znaczące ograniczenie tych pomysłów na ratowanie UE i strefy euro, wyłącznie poprzez oszczędności i cięcia – zauważył Szewczak dodając jednocześnie, że społeczeństwo francuskie racjonalnie rozlicza z obietnic wyborczych.
Również i w Niemczech ludzie mają dość terapii szokowej, którą zaserwowała im kanclerz Angela Merkel, a która polega wyłącznie na cięciach, oszczędnościach, na ograniczaniu wydatków i robieniu oszczędności na budżetach najsłabszych. Szewczak przypomina, że partia Merkel przegrywa kolejne landowe wybory właśnie z tego powodu.
Te rozwiązania, które zaaplikowano Europie, nie prowadzą do zażegnania kryzysu, one wręcz go pogłębiają, bo za chwilę po Grecji równie ciężko „dyszy” gospodarka Hiszpanii. – Elity polityczne Unii Europejskiej muszą się zdecydować, co chcą ratować: europejskie banki czy europejskie społeczeństwa, czy chcą ratować wspólną walutę czy przyszłe pokolenia państw europejskich – zauważył Janusz Szewczak. Jak wyjaśnił ekonomista, radykalizują się nastroje w Europie, zarówno na lewo, jak i na prawo, a winę za to ponoszą dzisiejsi przywódcy unijni, ponieważ przyjęli złą koncepcję na schłodzenie gospodarki, na „zaciśnięcie pasa”, na ograniczenie wydatków i inwestycji, a co za tym idzie, na ograniczenie popytu, co zaprowadzi do wielu lat recesji w Europie.